Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 47
Pokaż wszystkie komentarzeRedaktor nie zdaje sobie pewnie sprawy, że sam w swoich artykułach (choćby i przewrotnie w tym) porusza "problemy społeczne". Dla niego w felietonach są (z racji portalu to oczywiste) to sprawy związane z motocyklizmem, ale istnieje coś takiego jak media ogólnotematyczne. Przytoczony tutaj przykład "Froga na motorze" czy się tego chce czy nie jest wyrazem strachu społecznego przed publicznymi pokazami takiego stylu jazdy, który stanowi niezaprzeczalne zagrożenie dla życia i zdrowia wielu przypadkowych ludzi. Takie samo podejście mamy dla zabaw bronią, kibolskich popisów w centach miast itp. Wszystko to możemy nazwać "kupą", bo tematy te (również z felietonów redaktora) nie mają najczęściej przełożenia bezpośredniego na warunki życia w kraju, rynek pracy czy wyniki ekonomiczne - czyli tematy, które redaktor chyba za "kupę" nie uważa. Sprawy jak ta z tym motorzystą są takimi, które wymagają społecznej dyskusji bo ujawniają, że można w naszym kraju bezkarnie przejechać przez główną arterię dwóch miast, z czego jednego z kategorii największych w Polsce w sposób urągający jakiemukolwiek poczuciu rozsądku i nie dosyć, że po drodze nie minąć ani jednego patrolu policji czy SM, ale również nie zaniepokoić służby monitoringu miejskiego - ten człowiek musiał być widziany cały czas na monitorach! I to chodzi w tych artykułach - nie o jaranie się że jechał 250km/h tylko, że zakładał swoją bezkarność. Bez takich medialnych (czasami głupio prowadzonych) nagonek, wiele tematów które wołają o pomstę do nieba zostałoby zamiecionych pod dywan, a tak niektóre chociaż zostają jednak jakoś rozwinięte i często rozwiązane. A że przy okazji uderzają też w pewne przyzwolenia grup społecznych (czy to motocyklistów, czy myśliwych, lekarzy, wojskowych itp.)? No cóż, gdyby grupy te same przed medialnymi burzami potrafiły budować swój obraz jako społecznie akceptowalny, to potem tacy "motorzyści" jak ten z filmu byliby traktowani jak powinni - jednostkowi szaleńcy - a nie jako typowi przedstawiciele grupy. I wtedy wiele tej "kupy" samo by się spłukało.
OdpowiedzBrak odpowiedzi do tego komentarza